Alicja Pyszka-Bazan to kobieta-rakieta
Prawie równy rok temu pisaliśmy o niezwykłym wyczynie Alicji Pyszki-Bazan we Francji. Tyszanka wystartowała w dwukrotnym Ironmanie - to 7,6 km pływania, 360 km na rowerze i 84,4 km biegania. Była najmłodszą uczestniczką zawodów z niedługim stażem w triathlonie, który zaczęła trenować dopiero w 2019 roku. A jednak to właśnie jej udało się pobić rekord świata w dwukrotnym Ironmanie. Całą trasę pokonała w 23 godziny, 12 minut i 2 sekundy.
Ale Alicja nie należy do osób, które po sukcesie osiadają na laurach. Wręcz przeciwnie - tyszanka postawiła sobie poprzeczkę jeszcze wyżej i zaczęła trenować do trzykrotnego Ironmana. W ubiegły weekend wystartowała w zawodach Triathlon Lensahn w Niemczech, tym razem mając do przepłynięcia 11,4 km, 540 km do przejechania rowerem i 126,6 km biegu.
Tyszanka pobiła rekord świata w trzykrotnym Ironmanie
Dla zwykłego śmiertelnika takie dystanse brzmią jak coś niemożliwego. Ale nie dla Alicji. Polka dobiegła do mety jako pierwsza, bijąc dotychczasowy rekord świata o ponad godzinę. W 2019 roku Niemka Mareile Hertel ustanowiła rekord z czasem 37 godzin, 18 minut i 17 sekund. Alicji Pyszka-Bazan udało się pokonać całą trasę w rekordowe 36 godzin, 13 minut i 55 sekund.
Ciemna strona medalu
W mediach społecznościowych zawodniczka otrzymała pokazała wspaniałe momenty zawodów i podziękowała wszystkim, którzy przyczynili się do jej sukcesu. Niestety, miał on swoją ciemną stronę. 31-latka po ukończeniu triathlonu spędziła dobę w szpitalu pod kroplówką, miała silny stan zapalny pęcherza i poranione stopy. Na szczęście sytuacja szybko wróciła do normy, Alicja jest już w Polsce, odpoczywa i odbiera tysiące wiadomości z gratulacjami od bliskich, znajomych i fanów.
