Madera

i

Autor: Pixabay Madera kojarzy się ze zjawiskowymi plażami, wspaniałymi krajobrazami, znakomitym winem i oczywiście gwiazdą piłki nożnej urodzoną na wyspie czyli z Christianem Ronaldo

Wakacje

Samolot z Katowic na Maderę wylądował... na Teneryfie. Pasażerowie czekali 20 godzin na podłodze lotniska

W miniony weekend silny wiatr sparaliżował pracę lotniska Funchal na Maderze. Od soboty wszystkie loty były odwoływane lub spóźnione. Z powodu złych warunków pogodowych samolot z Katowic z blisko 200 pasażerami na pokładzie został przekierowany na Teneryfę. I wtedy zaczęły się problemy.

Funchal na Maderze to najbardziej niebezpieczne w Europie lotnisko

Lotnisko Funchal na Maderze słynie jako jedno z najbardziej niebezpiecznych miejsc do lądowania. Pas startowy biegnie nad wodą, wciśnięty między góry a Ocean Atlantycki. Specyficzne ukształtowanie terenu sprzyjają niezwykle silnym wiatrom bocznym, które są niebezpieczne. Z tego względu regularnie odwoływane są loty.

To właśnie silny wiatr - w połączeniu z pożarami lasów na zachodzie wyspy - był powodem ostatniego wstrzymania pracy lotniska. Sytuacja już wróciła do normy, jednak podróżni, którzy w ostatni weekend mieli lecieć na Maderę (bądź z Madery) przeżyli koszmar.

Zobacz, jak wygląda lądowanie na lotnisku Funchal na Maderze

Koszmar polskich turystów. Czekali 20 godzin na lotnisku

Wśród nich znaleźli się turyści lecący na wakacje na portugalską wyspę z biurem podróży Itaka. Ich historię opisała szeroka "Gazeta Wyborcza".

W sobotę 17 sierpnia czarter bułgarskiej linii Electra Airways wystartował z lotniska w Pyrzowicach o godz. 16:30. Samolot miał dotrzeć do celu po 5 godzinach, jednak tak się nie stało ze względu na złe warunki pogodowe. Pilot wylądował na lotnisku w Porto Santo i po godzinie znów poderwał maszynę do lotu. 

Dostaliśmy informację, że lecimy na Teneryfę. Wylądowaliśmy tam około godziny 21 i zostaliśmy zostawieni zupełnie sami. Wpuszczono nas na puste lotnisko i tyle - opowiada pani Iza na łamach "Wyborczej".

Z jej relacji wynika, że nikt nie wyszedł do podróżnych. To załoga samolotu wskazała podróżnym miejsce, gdzie można zapytać o voucher na posiłek. Jednak nie do wszystkich ta informacja dotarła, panował chaos i dezinformacja. Ktoś zadzwonił do rezydenta, który miał się opiekować turystami na wyspie.

Rezydent stwierdził, że nie ma jak nam pomóc, a Itaka nie ma nikogo na Teneryfie. Potem już nawet nie odbierał telefonów. Na infolinię też się do nikogo nie dodzwoniliśmy - opowiada turystka w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".

Turystom przekazano, że mogą prywatnie wynająć hotel i obciążyć kosztami przewoźnika bądź Itakę. Jednak ludzie woleli zostać na lotnisku, bo nie wiedzieli, kiedy zostanie zorganizowany lot.

Najpierw była mowa o tym, że lot odbędzie o godz. 12:30, ale samolot opóźnił się dwa razy i finalnie wystartował o godz. 16:30. Co oznacza, że pasażerowie spędzili na lotnisku w Teneryfie około 20 godzin. Wszystkim przepadł dzień wakacji, a niektórym przepadły opłacone wcześniej wycieczki i zabukowane samochody.

Itaka: klienci mogą złożyć reklamację 

"Gazeta Wyborcza" przesłała do biura podróży Itaka zapytanie w sprawie incydentu na Maderze. Prezes Piotr Henicz w oświadczeniu, które przesłał do redakcji dziennika podkreślił, że turyści "byli na bieżąco informowani smsami o rozwoju sytuacji i planowanych godzinach wylotów" i zaznaczył, że wszyscy otrzymali vouchery na posiłki. Jednocześnie poinformował, że klienci mogą złożyć reklamację. 

Urlop na Śląsku QUIZ. Czy wiesz, co robią mieszkańcy Śląska na wakacjach?

Pytanie 1 z 10
Z bajtlami idzie sie pokopać fusbal na szpilplacu. Czyli:
Listen on Spreaker.